piątek, 20 czerwca 2014

Rozdział II

MONCHENGLADBACH! Tak to może być to. Wspaniałe miasto, wspaniali ludzie, wspaniały dom, wspaniały klub. Wszystko idealne.
Ann weszła do swojego pokoju, przebrała się i chciała iść pobiegać, jednak w drzwiach zatrzymał ją jej ojciec i uciął sobie, ze swoją jedyną córką, ostrą pogawędkę, ta temat jej zachowania. Poprosił ją, także by nie robiła mu wstydu w nowym klubie, ponieważ to mogłoby zniszczyć jego reputację oraz szacunek wśród podopiecznych. Po kilkuminutowej rozmowie mogła w końcu założyć słuchawki i opuścić dom. Po jakimś czasie zadzwonił jej telefon. Zdyszana dziewczyna wyciągnęła z kieszeni swojo smartfon i odebrała połączenie od nieznanego numeru.

- słucham...
- mam przyjemność z Panią Ann Favre?
- tak. O co chodzi?
- jestem psychologiem. Pani ojciec poprosił, abym...
- przepraszam, ale niestety nie mogę teraz rozmawiać – przerwała lekarzowi i szybko zakończyła rozmowę

Zdenerwowana dziewczyna wiedziała, że swoim zachowaniem w końcu do tego doprowadzi. Miała jednak nadzieję, że nigdy do tego nie dojdzie. Usiadła na ławeczce i myślała nad tym co teraz będzie. Obserwowała pary zakochanych, rodziny z dziećmi, przyjaciół, którzy wyszli do parku, by wspólnie spędzić czas. Każdy był uśmiechnięty, zajęty rozmową. W tym momencie po raz kolejny poczuła się samotna, a złość jaką żywiła do ojca potęgowała w niej, aż w końcu nie wytrzymała i pobiegła do domu. Tam jednak go nie zastała. Szybko domyśliła się, że jest na Borussia – Park, nie czekając dłużej udała się na stadion.

- co ty do cholery sobie myślisz....tatusiu? Psycholog? Do reszty Ci odjebało? Może sam go potrzebujesz co? - Weszła wściekła na murawę nie zwracając uwagi na to, że jej ojciec właśnie przeprowadza zbiórkę
- jak ty się odzywasz do trenera? – odezwał się jeden z piłkarzy
- tak jak ty nie możesz – odpowiedziała podchodząc bardzo blisko mężczyzny – myślisz że jesteś fajny? Podlizujesz się trenerowi, żeby zagrzać miejsce w podstawowej jedenastce? Jesteś jebaną marionetką. Twoja kariera to czysta loteria. Wystarczy sekunda w twoim marnym życiu. Noga strzeli Ci jak zapałka, a o tobie wszyscy zapomną – zakończyła odwracając się do ojca. - Jak mogłeś zniszczyć mi życie? - rzuciła i wybiegła z boiska


Usiadła pod ścianą jednego z wielu korytarzy i zaczęła płakać. Po kilku minutach ktoś uklęknął naprzeciw niej, ona jednak nie miała ochoty na jakąkolwiek rozmowę więc zignorowała osobę, która chciała udzielić jej wsparcia.

- ej... - odezwał się w końcu nieznajomy dotykając jej ramienia
- co ty ode mnie chcesz? – powiedziała ze złością w głosie odpychając rękę chłopaka – Kolejny, które chce mi prawić morały na temat tego jak się zachowuję w stosunku do ojca? Gówno o mnie wiesz! Nie masz prawa mnie oceniać!
- Chciałem Ci jakoś pomóc. Widzę, że jest Ci ciężko.
- zostaw mnie w spokoju – powiedziała, otarła łzy i wyszła

Po powrocie do domu, usiadła przy biurku i zapisała nową kartkę w pamiętniku, pamiętniku dla przyjaciela. Tylko w ten sposób czuła jego obecność, wsparcie. Codziennie pisała tego rodzaju list, zaciskając w dłoni połówkę serca. Ze łzami w oczach zamknęła zeszyt. Spojrzała jeszcze na ścianę, gdzie wisiało ich jedyne wspólne zdjęcie jakie miała. Łzy zaczęły jej spływać po policzkach, szepnęła: „Jadę do Ciebie” i zaczęła pakować swoje rzeczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz